Kocham różę. Poważnie, może to być moja ulubiona nuta/gatunek/składnik perfum. Możesz myśleć o mnie jako o białym kwiatku, ale w głębi duszy jestem pięknie kwitnącą różą (więcej o tym w moim artykule). Nie mogę się nacieszyć, a moja kolekcja stale się powiększa o wspaniałe róże ze wszystkich rodzin olfaktorycznych. Jeśli chcesz posłuchać o dwóch zapachach z tą nutą, zostań. Będzie tu mowa o interesujących kreacjach dwóch dużych domów perfumeryjnych.
Czerwona róża: Giorgio Armani Si Passione
Damski zapach Si stał się jedną z flagowych nazw w damskich perfumach dla Giorgio Armaniego, która systematycznie wypełnia swój worek obfitości różnorodnymi flankerami. Si Passione wydany w 2017 roku to jedna z kolejnych wersji oryginału. Miałam jego próbkę z jakiegoś zamówienia, która swoją przyjemnie pachnącą zawartością zwróciła moją uwagę. Kupiłam pełnowymiarową butelkę i pomyślałam, że może nadszedł czas, aby w końcu zrobić pełną recenzję. Jak pachnie ta kompozycja, kiedy należy ją nosić i czy warto wypróbować?
Faza otwierająca Armani Si Passione jest dość owocowa i atrakcyjna. Dominują kuszące nuty gruszki i ananasa, a drugorzędne role odgrywają czarna porzeczka i grejpfrut. Bardzo podoba mi się to owocowe wprowadzenie i sposób, w jaki nuta ananasa pojawia się w ciepły dzień. Gdy suwak przesuwa się nieco dalej, pojawia się nuta róży wraz z heliotropem. Perfumy zmieniają się od bycia w większości owocowym aromatem do bardziej standardowego owocowo-kwiatowego zapachu. Jest słodko, nieco kremowo i pudrowo za sprawą wanilii i heliotropu. Róża nie jest zbyt intensywna i dobrze komponuje się z resztą składników. Mocno wgryzając się w ten etap, dochodzę do wniosku, że to naprawdę wcale nie wydaje się zapachem głębokiej czerwonej róży, jak to jest przedstawiane w prezentacji reklamowej. Im dłużej zapach noszę, tym bardziej róża i gruszka wydają się wysuwać do przodu zajmując centralne miejsce jako główne nuty. Mimo to całość nigdy nie jest całkowicie jednostronna.
Wreszcie, Si Passione Giorgio Armani zachowuje ten sam rodzaj dynamiki, ale zaczyna nabierać nieco mydlanego lub piżmowego i czystego wykończenia. Zdecydowanie zbieram trochę paczuli, ale nic nie jest ciężkie ani nie na miejscu. Passione to zapach lżejszy do umiarkowanego. Na początku całkiem nieźle sobie radzi, ale nie przejmie pomieszczenia. Staje się wtedy dość intymny. Nie uważam tego za słaby aromat, kiedy mam go na mojej skórze, po prostu zdecydowanie nie jest to potęga. Zauważam jego lekkość przez cały czas noszenia bez większego wysiłku. Trwałość to dla mnie 7-8,5 godziny. Podkreślam, że nie jest to absolutny potworny wykonawca, ale nie miałam tego samego braku wydajności, na który narzekali inni przy Passione. Trzyma się dobrze.
Sezonowo kompozycja może działać absolutnie przez cały rok. Prawdopodobnie będzie najlepszą opcją przy umiarkowanej lub cieplejszej pogodzie. To fajny zapach do noszenia na co dzień, dobrze funkcjonuący, gdy mamy do załatwiania trochę przyziemnych spraw oraz dobry do pracy. Myślę, że jest raczej ładny, świeży i czysty niż seksowna nocna kreacja. Mimo to może bez problemu pasować do szerszej gamy sytuacji. Moje ogólne wrażenie Si Passione: lubię te perfumy. Najwyraźniej ludzie nie byli pod wrażeniem tej wody perfumowanej po jej wydaniu. Chociaż nie uważam, że jest to najbardziej niesamowity zapach, bardzo mi się spodobał. Nie jest super skomplikowany, nie posiada w sobie kontrowersyjnych zawiłości i prawdopodobnie już kiedyś czymś takim pachniałam. Myślę jednak, że ma wystarczająco dużo własnego charakteru, aby się wyróżniać i nie jest dokładnym klonem wszystkich innych popularnych damskich kreacji z ostatnich lat.
Bardzo świeża i owocowa mieszanka róży i heliotropu, z nieco mydlanymi pasmami piżm jako wykończenia w suchym puchu. Dość prosty i nie przełomowy. Jest po prostu atrakcyjny, a osiągi były dla mnie ponadprzeciętne, ale bez ciężkiego slajdu. Naprawdę nie mam nic zbyt negatywnego do powiedzenia na ten temat. Może po prostu kup go z rabatem, zamiast pełnych cen Armaniego.
Nuta głowy: czarna porzeczka, gruszka, grejpfrut, różowy pieprz
Nuta środkowa: róża, ananas, jaśmin, heliotrop
Nuta podstawy: wanilia, paczula, drewno bursztynowe, cedr
Klasyczna róża: Penhaligon’s Elisabethan Rose
Kiedy Penhaligon’s ogłosiło, że wznawiają swoją słynną Elisabethan Rose, muszę przyznać, że mieli mnie w garści. Co mogę powiedzieć, jestem stworzeniem przywiązującym się do tego co kocham na dobre. Elisabethan Rose została pierwotnie wprowadzona na rynek w 1984 roku i była w niej idealnie ładna, jeśli nie odrobinę za lekka róża o prymitywnym nastawieniu. Nie obchodziło mnie to specjalnie, ani też nie ciskałem piorunami z nienawiści. Jednak ta nowa edycja z 2018 roku jest zupełnie nowym zapachem i można śmiało powiedzieć, że Penhaligon unowocześnił go dzięki bardzo nowoczesnej kompozycji, która bawi się klasyczną ideą róży, ale dodaje słodyczy i przestronności wymaganej dzisiaj. Nazywają ją różą odpowiednią dla królowej o najbardziej władczej prezencji. Czy jest to stoicka róża pasująca do bladej twarzy Elżbiety I, czy może coś bardziej miękkiego i przyjaznego dla corgi (rasa psa) a la Elżbieta II? Jest tylko jeden sposób, aby się dowiedzieć…
Elisabethan Rose zaczyna się dość ostro. Ma chrupkość, która pochodzi nie z cytrusów, ale z zieleni i pieprzu. Cynamon dodaje ognistego ciepła, tworząc pomost pomiędzy bogatą zielenią i przyprawami, a pięknym akordem róży. Róża jest żywa, zapowiada się w błyszczącym odcieniu rubinowej czerwieni. Ta róża ma dżemowy charakter, jest soczysta i słodka, prawie tak, jakby płatki róży zostały wysmarowane gęstą glazurą dżemu truskawkowego (mniam). Jej aromat jest lepki i ciepły, a róża daje ostry kęs, który zapobiega mdłemu wrażeniu, pozostawiając wszystko w naprawdę przyjemnej równowadze. Róża ma również świeżość, która sprawia, że myślę o zgarnięciu garści świeżo zebranych kwiatów i zatopieniu w nich nosa. Trwałość esencji jest imponująca, a Elisabethan Rose nuci, śpiewając swoją różową piosenkę przez wiele godzin. Gdy płatki powoli opadają, zapach ujawnia bazę z suchego drewna z miękkością drzewa sandałowego, przechodzącą delikatnie w przejrzyste piżmo z akcentem różanym. Nie dostaję żadnej z obiecanych wetywerii, która być może dodałaby ładnego zielonego, ziemistego akcentu. Ale przez większość czasu lubię przejście od pełnego dżemu różanego do prostej bryzy kropelek róży w bazie. To niesamowicie satysfakcjonujące.
Perfumy Penhaligon’s to cudownie urocza róża, która ma wystarczająco dużo charakteru, by zainteresować się światem wypełnionym po brzegi różanymi aromatami. Szczególnie podoba mi się jej lepka, dżemowa jakość, która jest całkiem przyjemna w słoneczny dzień, prawie tak, jakby ktoś zamienił się w świeżą dżemową roladę, co jest marzeniem, które miałam prawie od dziecka (i tutaj następuje urocza salwa śmiechu). Czy wyróżnia się niesamowitą różą? Nie, ale ma to swoje zalety i uważam, że spacer po linie między różą ogrodową a różą gourmand jest czasami radosny. Jeśli, tak jak u mnie, twoja kolekcja jest już zaopatrzona we wszelkiego rodzaju róże, możesz chcieć tęsknić, jednak jeśli nadal szukasz tej idealnej róży, z pewnością polecam do powąchania tę. Zwłaszcza jeśli wymagasz zapachu godnego rodziny królewskiej!
Akord głowy: tangeryna, orzech laskowy, migdał, cynamon
Nuty serca: olej różany, róża majowa, czarna porzeczka, śliwka, geranium, czerwona lilia
Linia głębi: piżmo, fiołek, korzeń irysa, wetyweria, nuty drzewne