Jednym z najczęściej używanych słów w nazwach perfum jest „noir”. Według Fragrances of the World Michaela Edwardsa istnieje ponad 150 zapachów z tym słowem w nazwie. Czuję się bardzo jak Inigo Montoya z „Narzeczonej księżniczki”, kiedy stosuję jego cytat: Wciąż używasz tego słowa. Noir powinien być czymś z głębią i być może odrobiną intrygi i niebezpieczeństwa. Zbyt często zdarza się, że perfumy zbierają ciężkie nuty, zderzając je w całość, wskazując, że to właśnie jest noir.
Zawsze gdy otrzymuję próbkę z noir w nazwie, niemal natychmiast wydobywa to moje wewnętrzne Inigo Montoya. Kiedy dostałem próbkę nowego aromatu Isabey Lys Noir okazało się, że mój wewnętrzny sceptyk zostałby odłożony na półkę z perfumami, które absolutnie rozumieją, czym jest noir. Isabey był domem perfumeryjnym, który swój rozkwit przeżywał w latach dwudziestych. Była to bardzo pożądana marka dla zestawu towarzyskiego, a zwłaszcza Gardenia pozostawiła swój ślad. Po Great Depression, Isabey bardzo się zmienił i ostatecznie został przerwany. W 2002 roku Panouge przejął markę i ponownie wydał Gardenię. Perfumiarz Jean Jacques wykona dobrą robotę i przez kilka limitowanych wydań Gardenia będzie wyprzedawała się raz za razem.
Następnie, w 2009 roku, rozpoczęło działalność Panouge, pozwalając Jacquesowi zacząć dodawać do Gardenii poprzez przeformułowanie większej liczby klasycznych zapachów Isabey. Lys Noir to czwarte z tych perfum, które zostały wydane. Pierwotnie ukazały zostały się w 1924 roku i w tym czasie narodziło się art deco i noir, które stały się nierozerwalnie związane. Perfumiarz wykonał fantastyczną pracę, odtwarzając perfumy, które uchwyciły oba te wpływy. W tych zapachach noir, z których wyśmiewałem się w pierwszym akapicie, użyto by nuty typu czarny pieprz, ponieważ czarny = noir w umyśle przechodnia. W Lys Noir Monsieur Jacques używa czarnego pieprzu jako znaku interpunkcyjnego, wiodącego wykrzyknika. Czarny pieprz może być tak żywą nutą, gdy jest dobrze zrobiony, i to jest właśnie to. Prowadzi do jednego z najlepszych białych serc kwiatowych, jakie wąchałem od dłuższego czasu.
Lilia, która jest w nazwie, jest w środku esencji, ale prawdziwymi gwiazdami tej kompozycji są tuberoza i narcyz. Są to nuty, które działają jak klapy epoki; wolny porywający, pewny i odrobina postawy. Jacques uzyskuje równowagę właśnie tutaj, gdy tuberoza i narcyz łączą się jak starzy przyjaciele. Lilia lekko zabarwia wszystko na zielono, a heliotrop dodaje trochę wysokich harmonicznych tonów. W tym miejscu perfumiarz Jacques uzyskuje charakter noir. W tym momencie Lys Noir wydaje się być bardzo retro i sprawia również wrażenie, że może być na skraju wyrwania się spod kontroli. Białe kwiaty w dużych dawkach mają również właściwości narkotyczne i to również jest obecne. Baza nie zawodzi, przechodząc w akord ciemnego drewna mahoniowego. Jeśli kiedykolwiek zdarzyło Ci się wąchać piękny mahoniowy mebel olejowany i polerowany, to właśnie ten akord drewna tworzy bazę perfum. Dopełnia go paczula i piżmo. Trwałość wody wynosi 10-12 godzin przy ponadprzeciętnej projekcji. W jednym z nielicznych przypadków perfumy z noir w nazwie sprawdzają się dobrze. Lys Noir to genialna perfumowana kapsuła czasu, która pięknie odzwierciedla wrażliwość swoich ram czasowych.
Każdy dzień jest okazją do nauki nowych rzeczy. Ostatnią nowością, o której usłyszałem, była przypadkowo nazwa nowego wydania perfum. Kiedy z radością otrzymałem olewkę Keiko Mecheri Embruns, pomyślałem, że za nazwą kryje się wystrzelenie żaru, więc spodziewałem się dymu i kadzidła. Byłem bardzo zaskoczony, gdy znalazłem coś zupełnie innego. Okazało się, że słowo embruns nie ma nic wspólnego z dymem ani ogniem. Właściwie ma to coś wspólnego z oceanem i falami. Embruns to francuskie słowo oznaczające spray, który rozbija się o brzeg. Okazuje się, że to trafne słowo, które pasuje do perfum w butelce.
W komunikacie prasowym Embruns jest opisany jako woda dla japońskiego ekscentrycznego literati. Kompozycja na początku używa eterycznej nuty morskiego sprayu, ale ostatecznie prowadzi do kwiatowego serca, zanim zamieni się w czyste drewno i odrobinę słodyczy. Jest to koncepcja surowej, kontrolowanej męskości, w której tylko morski spray pozwala, aby jakakolwiek entropia zniszczyła porządek. Embruns przyjmuje ten typowy wodny akord i sprawia, że staje się przejrzysty i lekko mętny. W innych kompozycjach ten akord sprawi, że poczujesz się, jakbyś stał na plaży. Tutaj jest bardziej tak, jakbyś patrzył w dół z klifu z daleka, gdy fale uderzają w skałę. Wiatr niesie do ciebie mgiełkę z daleka.
W składzie nut jest również japoński cytron zwany yuzu. Dodaje on cytrynowego podkładu, na którym osadza się morska bryza. Jest to doskonale dopracowane otwarcie, w którym uzyskanie właściwej równowagi musiało być bardzo trudne. Serce jest nieco łatwiejsze, ponieważ irys przechodzi z yuzu i morskiego sprayu w mocne kwiatowe tony. Irys tworzy scenę dla bardzo wyrafinowanego skórzanego akordu, który do niego dołącza. Skóra i tęczówka stają się jedną z moich ulubionych par, ponieważ wydają się bardzo ładnie uzupełniać. W tym miejscu, po pojawieniu się irysa, skóra zapewnia bogactwo, które zmienia tęczówkę w coś całkiem męskiego. Nuty bazy są drzewne, a drzewo sandałowe podkreśla kremowe właściwości skóry i cedr, który czysto otacza irysa. Szczypta wanilii sprawia, że całość jest też odrobinę słodka.
Embruns żyje na skórze około 10-12 godzin i ma skromną projekcję. To jeden z tych zapachów, o których pomyślisz, że zniknął tylko po to, by ktoś skomentował, jak ładnie pachniesz. Można by pomyśleć, że po tak długim czasie pani Mecheri może mieć niewiele do powiedzenia. Embruns jest dowodem przeciwnym. Pokazuje twórczy wysiłek, który z czasem stał się bardziej wyrafinowany.