Dior Homme Eau for Men wykreowany w 2014 jest w zasadzie wersją Dior Homme na ciepłe dni, której zawsze pragnęli fani hardcore’u. Wykorzystuje wyraźną irysową suchą skórę oryginalnego arcydzieła Oliviera Polge i odcina ją od nut kakaowych i orientalnych. Przy tym trzyma wetywerię i bursztyn na swoim miejscu. Celem perfum jest oczywiście świeższe i luźniejsze podejście do klasycznego mistrza czarnego konia z połowy 2000 roku. Perfumiarzowi domu Francois Demachy w większości się to udaje, przy czym tylko najmniejsza utrata charakteru oryginału została zagubiona w tłumaczeniu. Jest to jeszcze do zaakceptowania, biorąc pod uwagę wszystkie inne świeże flankery, mające tyle wspólnego z filarem, który flankują. Jeszcze bardziej zdumiewające w Dior Homme Eau jest to, że udało się uniknąć ciężkiego i oczywistego użycia ambroksanu lub norlimbanolu, co również ominęło oryginalne wydanie Dior Homme. Wydaje się to wszystkim, co powstało po 2010 roku po Bleu de Chanel, a co nie jest niszowe, rzemieślnicze ani nie wywodzi się od Avon, obarczone jest tymi dwoma nutami bazowymi, jeśli jest przeznaczone dla mężczyzn. Francois Demachy nie żartował, kiedy powiedział, że te rzeczy unikają wszelkich męskich frazesów w swoim opisie na ich temat. Według mnie oznacza to dodatkowe punkty dla domu Dior. Chociaż nie jestem pewien, ile te punkty wynoszą teraz, odkąd naczelny nos domu stworzył, a Dior wypuścił Sauvage dosłownie rok po wydaniu Homme Eau, niemal zaprzeczając wszelkim wzmiankom o unikaniu stereotypów w tym procesie.
Otwarcie wody toaletowej jest całkiem szczere, z bergamotką, grejpfrutem i lekką nutą kolendry. Pikantność jest znacznie zmniejszona w porównaniu z poziomem kolendry w oryginalnym Dior Homme. Ekskluzywny irys brzmi głośno i wyraźnie, od razu wychodząc na pierwszy plan w serca kompozycji. Wetyweria łączy się z nim tak, jak w oryginale, ale bez kakao i paczuli, które zagęszczałyby formułę w jej typowo gourmandową jaźń. Homme Eau staje się ostrzejszy, niemal prawdopodobnie bardziej kobiecy i flirciarski niż pierwowzór, co jest cechą, którą lubię. Myślę, że więcej mężczyzn powinno flirtować z czystą tęczówką (irysem), tak jak robią to te perfumy, ponieważ jest to tylko kobieca nuta przez programowanie społecznościowe. Pudrowość, jaką obdarowuje nas irys jest upchana w większości szminek lub podkładów w kompakcie co bardzo sterotypowo i niesłusznie czyni go wyłącznie kobiecym składnikiem. Podstawa jest bursztynowa i skórzana jak Dior Homme, ale z nowym graczem, cedrem Virginia, który dołącza do uczty, dodając suchy, rześki i drzewny ton bez potrzeby rozbijania imprezy dodatkiem limbanolu. Bez norlimbanolu jest jeszcze odrobina Iso E Super strzelającego blaskiem i odrobina ambroksanu, aby nadać Dior Homme Eau for Men ten wodny błysk, i to działa. Czas noszenia zamyka się w przyzwoitej długości wody toaletowej, wynosząc osiem godzin przy umiarkowanym stosowaniu. To już nie jest krzykacz niż oryginalny Homme Dior i wydaje się bardziej swobodny lub odpowiedni dla dziwnego towarzystwa.
Ogólnie rzecz biorąc, uważam, że ta odświeżona edycja jest zbyteczna dla kogoś, kto koncentruje się na różnorodności i chce po prostu głównych filarów swojej kolekcji. Natomiast dla kogoś, kto w pełni zainwestował w konkretną linię, taką jak Christian Dior Homme i wszystkie jej warianty, Homme Eau zabłyśnie jako jedna z lepszych adaptacji. Francois Demachy miewa swoje momenty, w których można było całkowicie zarobić na serze (patrz Sauvage Very Cool Spray z 2016 r.), ale ogólnie wykonuje swoją robotę całkiem nieźle, pomijając wszelkie wątpliwości hobbystów co do Sauvage. Dior Homme Eau może być również idealną odpowiedzią dla facetów, którzy uważają, że irys i kakao w oryginale to trochę za dużo, ale tak naprawdę lubią te nuty w swoich perfumach. Coś na wzór mniej znaczy więcej, ponieważ tęczówka jest odrobinę stonowana, nawet jeśli nadal króluje jako gwiazda show poza cytrusami. Opisywane perfumy wypełniają specyficzną niszę w asortymencie Dior Homme, którą tylko on może wypełnić. Zajmuje całkiem uzasadnione miejsce w moich oczach, w przeciwieństwie do nieustannie przerabianego sportowego flankera, który miał już nie mniej niż 3 edycje, plus różne intensyfikacje oryginału które przyszły i odeszły. Zdecydowanie jestem w tym przypadku na tak, ale jak zawsze doradzam, spróbuj przed zakupem! Poza odkurzoną wersją Homme Cologne z 2013 roku, cały charakter linii jest zdefiniowany przez chęć przeciwstawienia się konwencjonalnemu DNA męskiego zapachu. Dior Homme Eau zbliża linię do
normy, ale w żadnym wypadku nie na tyle blisko siebie, aby można ją było uznać za bezpieczny zakup w ciemno.